jerzy.b jerzy.b
220
BLOG

Lista obecnosci (dotyczy 6-latków)

jerzy.b jerzy.b Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

  • 1.      Baran,
  • 2.      Biegalski,
  • 3.      Bociński,
  • 4.      Borusińska,
  • 5.      Brzyski,
  • 6.     Ciemińska,
  • 7.     Chorowska,
  • 8.      Dziedzic,
  • 9.      

 

Wymienieni rozpoczęli swoją edukację w I klasie szkoły podstawowej w roku 1964 (jestem jednym z wymienionych). Połowa z podanych alfabetycznie miała wtedy 6 lat. Wystarczyła zgoda rodziców, dziecka i kierownika szkoły (nie – dyrektora, ale kierownika!). Wśród pozostałych z 30-osobowej klasy było jeszcze takich dwoje (czyli 6 na 30, a później, w moim LO - 8 na 42). Nie było problemu. Moją żonę w 6 lat później, jej rodzice też posłali o rok wcześniej, bo uważali, że jest ponad wiek rozwinięta (wtedy już musiał pozytywną opinię na ten temat wyrazić powiatowy psycholog).

Bratanka, z nudów, nauczyła się czytać, a potem pisać w wieku 3-4 lat. Gdy rodzice posłali ją do zerówki (1992), nakłoniono ich i ją, by poszła od razu do I klasy, bo szkoda czasu, by uczyła się czegoś, co od dawna już umie.

W dalszej rodzinie mam takich, co ich przyjmowano do szkoły w wieku 7. lat, ale od razu do drugiej klasy (dotyczy lat 60.).

Podobnych przypadków znam wiele.

Teraz chce zmusić się rodziców, by niezależnie od ich woli i woli ich maluchów, dzieci szły do szkoły już w wieku 6 lat. Równocześnie cofa się program edukacji na tyle, że I klasa dostaje program byłej zerówki. Z powodu buntu rodziców, daje się przejściowo wybór. Zdecydowana większość rodziców decyduje się, by swoje dzieci posłać do szkoły dopiero, gdy mają 7 lat (my, jako rodzice też posłaliśmy swoje w tym wieku, mimo że oboje poszliśmy, mając 6). Zatem dochodzi do tego, że ta reforma powoduje, że zamiast przyspieszać rozwój dziecka – wywołuje skutek przeciwny (dziecko zazwyczaj i tak zaczyna naukę w wieku 7 lat, ale dostaje w I klasie program zerówki przystosowany do 6-latków).

Ktoś powie, że w Anglii dzieci zaczynają naukę już w wieku 5 lat i to ma być argument, by nasze dzieci też posyłać wcześniej. W pierwszym wrażeniu (jak to?, my Polacy przecież nie powinniśmy być gorsi) zgodziłbym się. Zanim jednak tak uznamy, powinniśmy dowiedzieć się, od czego tam zaczynają uczyć dzieci. Czy aby nie od tego, czego u nas uczą przedszkolaków, bo np. mój syn, zostając w wieku 6 lat absolwentem przedszkola, otrzymał certyfikat ze znajomości języka angielskiego w stopniu bardzo dobrym (to trochę żarty – taki dokument każde dziecko otrzymało, bo codziennie w przedszkolu mieli godzinę nauki tego języka), potrafił czytać, z pisaniem – gorzej, potrafił dodawać i odejmować, z mnożeniem i dzieleniem było gorzej). Ktoś zarzuci, że przecież nie wszystkie dzieci chodzą do przedszkola! Ale przecież oznacza to, że mają w domu rodzica lub babcię/dziadka, którzy się nim opiekują, a zapewniam, że ci lepiej przygotują 5-6-letnie dziecko do startu życiowego niż przedszkole.

Czego to jeszcze PO nie spieprzy? Czy aby nie lepiej, by leniuch, co wylatuje do Sopotu już w piątek rano, a wraca w poniedziałek wieczorem przeszedł do lamusa? On od wtorku do czwartku psuje Polskę, a to już za dużo, bo on nadaje się tylko do haratania w gałę lub na komisarza UE.

P.S.

Byłem tak zdeterminowany do pójscia do szkoły w wieku 6 lat, że gdy doznałem przed rozpoczęciem roku szkolnego urazu, który spowodował, że mogłem pójsć do szkoły dopiero od połowy października, a potem (grudzień) zaraziłem się żółtaczką i miałem 2 kolejne miesiące przerwy, a po każdym z tych zdarzeń rodzice mnie namawiali bym odłożył rozpoczęcie edukacji o rok, że się nie zgodziłem i postawiłem na swoim. I tu trochę nie zgadzam się z Panem Tomaszem Trelikowskim (którego nb. bardzo szanuję), że o dzieciach w tym wieku, w takich sprawach, powinni decydydować tylko rodzice, o ono (dziecko) jest za głupie, by w decyzji współuczestniczyć.

jerzy.b
O mnie jerzy.b

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie